Dziś chcę się z Wami podzielić jednym z moich ulubionych prostych (i czystych) sposobów na spód do tarty. Dziś będziemy go piec, ale jutro w przepisie na inne może nawet bardziej czystożerne ciasto , pokażę Wam, że spód ten można spokojnie spożywać również bez pieczenia.
W tym przepisie potrzebujemy solidnej podstawy pod ciężki krem i maaaaasę owoców:), zatem dzięki pieczeniu, osiągniemy twardy sztywny spód, praktycznie niczym półmisek, do którego możecie później wrzucić wszystko:). Moja dzisiejsza wersja jest nisko-węglowodanowa, ale możecie urozmaicić przepis pod siebie, np. zrobić krem do tarty węglowodanowy, np z kaszy jaglanej, jak np w tym przepisie KLIK.
Spód z użyciem siemienia (wersja bez jajek, dla osób ich nietolerujących) po upieczeniu staje się kruchy jak ciastko, ale dość sztywny by go chwycić w rączkę i z niego jeść:). Kurcze, ciężko to opisać;P, Tartę nie musimy jeść łyżeczką, nawet będzie ciężko ją wbić w spód, ale bierzemy cały "trójkąt" w rękę i jemy :D. To jest mega wygodne! Ciasto łatwo się gryzie i kruszy dopiero w buzi:). Jest pyszne! Ten mix: spód kokosowy, plus gęsty krem i owoce, jak dla mnie
mistrzostwo!
(Edek, nie wiesz co tracisz hihi..;))
Dzisiejsze ciasto jest idealne na gorące dni, jest świeże, dodatkowo sezonowe owoce. Najlepiej je trzymać do kilku dni w lodówce.
Składniki:
Spód:
100g mąki kokosowej (ja kupuje TU,polecam jest teraz promocja na kilo mąki Soncone za 22 zł!)
50g wiórków kokosowych
50g mielonego siemienia lnianego (najlepiej zmielić w młynku), jeśli jednak nie macie tolerancji najlepiej zamienić na 2 jajka
60g erytrolu (zapraszam do przeczytania artykułu, dlaczego warto słodzić erytrolem)
100g mleczka kokosowego (najlepiej kupić puszkę 400ml, użyć do spodu części rzadkiej, resztę- 300ml użyć do kremu)
woda niegazowana (odrobinę)
Krem:
300mg mleczko kokosowe (puszkę najlepiej dzień wcześniej wstawić do lodówki, by mleczko stało się stałe; do kremu użyjcie głównie stałej części)
50 g erytrolu zmielonego w młynku na puder
szczypta soli
1 łyżka agar agar (kupuję TEN) , a przyda się do kolejnego przepisu i polecam na letnie desery:)
/można zastąpić 1 łyżeczką gumy ksantanowej choć nie jest to raczej paleo ;)/
1 łyżka gorącej wody
4 łyżki nasion chia
Dekoracje:
owoce - u mnie: truskawki, maliny, czereśnie, granat
Co robimy:
1. Składniki suche na spód mieszamy razem.
2. Łączymy suche z mokrymi. Ciasto ugniatamy łapkami. Jeśli jest za suche, dodajemy trochę wody.
3. Ciasto przenosimy do formy, u mnie ceramiczna o średnicy 26cm i równomiernie rozkładamy, w tym też wysoko na ścianki.
4. Do rozgrzanego piekarnika na 180 stopni wkładamy formę i pieczemy ok 30-35 minut do suchego patyczka. Ciasta nie trzeba obciążać, ponieważ nie rośnie.
5. W tym samym czasie, kiedy piecze sie spód, przygotowujemy krem. W tym celu ubijamy mleczko kokosowe ze szczyptą soli, na gęstą masę. Ja zrobiłam to za pomocą ręcznego mikseru.
6. Do ubitego mleka dodajemy erytrol puder - dalej miksujemy. Konsystencja powinna być gęsta jak śmietana.
7. Rozpuszczamy łyżeczkę agaru w łyżeczce gorącej wody. Dodajemy do kremu wraz z nasionami chia.
8. Przygotowany krem wkładamy do lodówki na czas pieczenia i studzenia spodu, najlepiej na ok 1 godzinkę.
9. Po ostygnięciu spodu, nakładamy do niego krem. Dekorujemy ciasto owocami.
10. Ciasto przed podaniem warto wstawić do lodówki na minimum godzinę.
P.S. no tak jest nowy dodatek do Wiedźmina;) <3
Makro 1 kawałka z 10: 180 kcal, 4gB/14,6gT/7gW (bez owoców)
Smacznego!!
P.S. UWAGA: Muszę wspomnieć o tym, że w wersji wegańskiej ciasta (bez jajek), pieczemy siemie lniane. Mówi się o szkodliwości pieczenia na pestkach, orzechach, nasionach. Nie zaprzeczam temu, wręcz nawet o tym wspominałam nie raz. W ilości podanej w przepisie, spożywanie takiego chlebka raz na jakiś czas, nic złego nie zrobi. Cytując ze szkolenia Jakuba Mauricza (a tak naprawdę Paracelsus'a ;P) "Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną". To tylko kwestia dawki. Po prostu musimy znać umiar. Ktoś kto je na co dzień czysto, suplementuje Omega 3, nie musi się martwić. Ten kto może jajka, niech po prostu zamieni siemie na nie! Siemie jest tu zamiennikiem jajka. Spróbuje zrobić tą tartę na chia lub z bananem, dam znać (zrobię update) czy wyjdzie.
Udostępniłam też wersję bez pieczenia ze spodem z siemienia, która jest zdrowsza:). http://belikewonderwoman.blogspot.com/2016/06/sernik-bez-sera-z-mleczka-kokosowego-i.html
Wracając do siemienia, migdałów (mąki migdałowej) i innych orzechów/pestek, mają zbyt dużą zawartość kwasów wielonienasyconych (głównie omega 6) na 100g produktu, nie wspominając o kwasie fitynowym (bo ile osób namacza orzechy przed zjedzeniem?). Jeśli zjesz garść orzechów/ziaren, nie zaszkodzi, jeśli raz na jakiś czas upieczesz taki chlebek z migdałowej, nic sie nie stanie, ale jak ktoś nadużywa oleje roślinne, piecze non stop na mąkach z orzechów, pije mleko roślinne własnej produkcji, to może to być już mniej bezpieczne. Umiar we wszystkim najważniejszy.
Etykiety: ciasta, mąka kokosowa, paleo